Bogdan Nowak, niedawny kandydat SLD na burmistrza Szczytna, wypadł z łask swoich kolegów. Ci wyznaczyli mu miejsce w ostatnich partyjnych szeregach.

Wyautowali Nowaka

Sukcesy i porażki

Trzeci już Miejski Zjazd Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który odbył się w niedzielę 23 lutego, miał szczególny charakter. Wyłonieni liderzy będą bowiem dzierżyć władzę nie przez dwa lata, jak to było dotychczas, lecz przez cztery. Gwoli ścisłości ostatnia kadencja nie trwała nawet dwa lata, ale niespełna półtora roku.

W tym czasie, jak wynika ze sprawozdania złożonego przez Andrzeja Kijewskiego, przewodniczącego Rady Miejskiej SLD, lewicy przybyły dwa koła miejskie (kobiet i oświaty), ale liczba członków zmalała o dwóch.

- Z szeregów odeszło około 15 osób i prawie tyle samo przybyło nowych - mówił przewodniczący, bardzo krótko podsumowując swe dotychczasowe rządy. Za sukces uznał wprowadzenie do samorządowej Rady Miejskiej dziewięciu radnych.

- W wyborach na burmistrza odnieśliśmy jednak porażkę - mówił unikając jakichkolwiek podsumowań czy ocen wyborczych zdarzeń. Dodał jedynie, że w drugiej turze SLD poparło Bielinowicza.

- To dało mu zwycięstwo, taka jest opinia społeczna - twierdził obecny starosta.

Także partyjna komisja rewizyjna nie miała żadnych uwag czy zastrzeżeń.

- Dawno nie widziałem tak pięknie prowadzonej dokumentacji - rozpływał się w zachwycie Andrzej Jabłonowski, szef kontrolnego gremium. Informował, że w ciągu 2002 roku partyjną kasę zasiliła kwota nieco ponad 4,3 tys. zł z tytułu składek członkowskich. O innych dochodach, jak np. składki specjalne, nie wspomniał. Owe składki specjalne to "haracz" uiszczany przez tych członków partii, którzy dzierżą funkcje z poparcia SLD i czerpią z tego tytułu dochody. Na rzecz partii muszą oddawać 7% swych wynagrodzeń.

Ani jedno, ani drugie sprawozdanie nie wzbudziło wątpliwości, nie prowokowało do stawiania pytań, nie wywołało żadnej dyskusji - nikt się nie wychylał, czego nie można powiedzieć o głosowaniu nad wyborem przyszłego przewodniczącego.

Kijewski bez problemu

Zgłoszono jedną tylko kandydaturę - Andrzeja Kijewskiego. Za ściankami kabin do głosowania skryło się zaledwie kilka osób, pozostałe, bez zachowania przynajmniej pozorów, okazywały swe poparcie dla jedynie słusznego kandydata, wrzucając kartkę bezpośrednio do urny. Poparcie było duże, bowiem z grona 63 delegatów obecnych na zjeździe tylko dwom osobom Kijewski w roli partyjnego bossa nie odpowiadał.

Również Andrzej Kurpiewski, dotychczasowy sekretarz Rady Miejskiej SLD, pozostał na swoim miejscu.

Do Rady Miejskiej SLD "z urzędu" wchodzą także ci, którzy dzierżą mandaty radnych samorządowych, ale po uzyskaniu akceptacji. Tym razem wyjątków nie było. Różnice polegały co najwyżej na liczbie głosów (najmniej, bo 47, uzyskał Jerzy Cimoszyński).

Półtora roku temu takiej akceptacji lewicowcy odmówili Ewie Czerw, Zofii Żarnoch i Marianowi Sawce. Dwoje ostatnich uczestniczyło w zjeździe SLD w charakterze zaproszonych gości. Marian Sawko, członek władz wojewódzkich SLD (przynajmniej na razie) gratulował Kijewskiemu ponownego wyboru przyznając, że od dawna marzył o tym, by partyjne spotkania przebiegały w tak zgodnej, pełnej porozumienia atmosferze.

Niewygodny Nowak

Pierwszy, oficjalny symptom autowania Bogdana Nowaka wystąpił przy wyborze członków Rady Miejskiej SLD. Z grona zgłoszonych 18 kandydatów należało wyłonić 9. Lewicowy kandydat na burmistrza grodu uzyskał poparcie zaledwie 12 delegatów i do Rady Miejskiej nie wszedł. Nie znalazł się też w gronie 30 osób, które reprezentować będą struktury miejskie na zjeździe powiatowym, zaplanowanym na 9 marca, a to z kolei oznacza, że nie utrzyma piastowanej obecnie funkcji sekretarza Rady Powiatowej SLD.

Podzielone są opinie na temat zepchnięcia do parteru jednego z głównych dotychczas bossów miejscowej lewicy. W grę wchodzi... wdzięczność. Jedni twierdzą, że nie wykazał jej Nowak wobec tych, którzy pracowali na jego rzecz podczas kampanii wyborczej. Zdaniem innych - wdzięcznością winni się objawiać (a tego nie czynią) Kijewski i Mańkowski. Szczególnie ten pierwszy, za którym Nowak, w trudnych partyjnych czasach, stał murem (przynajmniej oficjalnie). Jakkolwiek by było (a prawdy i tak nikt nie dojdzie), to pewne jest, że przez następne cztery lata Bogdan Nowak znaczącej roli w SLD odgrywał nie będzie.

Halina Bielawska

2003.02.26