Tajemnicze zniknięcia

Miejskie molo, mimo niesprzyjającej pory roku, wszak mamy zimę, a nie pełnię lata, cieszy się wielkim powodzeniem. Licznie odwiedza je nie tylko młodzież, ale i starsi. Młodzi, jak to młodzi, nie zasiadają na molo normalnie, ale sadowią się na barierkach, jak ptaki, a właściwie jak kury na grzędzie, co widać na fot. 1.

Obok, pod daszkiem, zażywając relaksu zasiadł starszy pan i tak oto w pełnej pokojowej koegzystencji na molo relaksują się dwa niby to skonfliktowane pokolenia.

A czemuż to młodzież zasiada tyłem do jeziora? Przecież ów akwen w zimowej oprawie, rozległe widoki na Kamionek i Korpele rysujące się w mglistej perspektywie byłyby zdecydowanie lepszą ucztą dla oczu.

Niestety, młodzi nie mogą tego uczynić, tj. przesiąść się na przeciwległą barierkę, bo jej po prostu nie ma, co dokumentuje fot.2.

Barierka uległa tajemniczej dematerializacji i teraz w jej miejscu zieje dziura, co stwarza niebezpieczeństwo wypadnięcia poza pomost i wyrżnięcia głową w twardy lód. Latem, byłoby cokolwiek bezpieczniej, bo woda cechuje się naturalną miękkością.

Tajemnicza dematerializacja na molo nie ogranicza się, niestety, tylko do barierki, ostatnio zniknęły stąd lampy.

Najpierw jedna, a potem w kilkudniowym odstępie dwie następne i teraz brakuje 3 punktów świetlnych, co zaznaczone jest białym otokiem na fot. 3.

* * *

Wiesław Siurnicki, szef MOS-u poinformował miejscową policję o kradzieży lamp z miejskiego mola i ta wszczęła śledztwo. Nadzieje jednak na pochwycenie sprawcy (bądź sprawców) są nikłe.

ZIMOWY WYPOCZYNEK

Nad Jeziorem Domowym Małym, wokół sztucznego baseniku rozciąga się niewielki park. Stoją tam dość liczne ławeczki, jest nawet stolik do gry w szachy lub warcaby. Słowem, gdy słonko zaświeci, nic, tylko przysiąść na chwilę, by odpocząć i zrelaksować się, jak to czynią dwie dziewczyny widoczne na fot. 4.

Choć może niekoniecznie na oparciu, ale normalnie na właściwym siedzisku, które dziewczęta mają akurat pod butami.

Czyli co, do dzieła - usiądźmy na jednej z ławeczek, wszak nic zaskakującego nie może stać się w trakcie wykonywania tak banalnej czynności.

Ale czy na pewno?

Oto jak skończyła się pierwsza próba usadowienia się na z pozoru wyglądającej całkiem normalnie ławce - fot. 5.

Jedna z desek (środkowa) okazała się być pęknięta, wskutek czego wymuszona pozycja, jaką dziecko przybrało siadając na takim sprzęcie wygląda zgoła komicznie, a przy tym nie należy do najwygodniejszych. Sumując - z relaksu nici. No, ale od czego wytrwałość i hart ducha.

Dziewczynka nie zrażona pierwszym niepowodzeniem stara się usadowić na sąsiedniej ławeczce. I co?

Ano dało się słyszeć wielkie buuum! I dziecię wylądowało na ziemi - fot. 6.

Ta ławeczka miała połamane wszystkie deski siedziska, które trwały w pozycji poziomej (zachęcającej do wypoczynku) dopóty, dopóki nie zostały czymkolwiek obciążone.

* * *

Na tym zakończyła się parkowa przygoda z ławeczkami, albowiem dalsze próby ulokowania się na jakimkolwiek tego typu sprzęcie zbyt mocno narażały na szwank zdrowie, a może nawet życie młodej, a odważnej osóbki.

ŚNIEGOWE LUDKI

W podobnym stanie do parkowych ławeczek są również niektóre sprzęty znajdujące się w ogródku jordanowskim (tym, położonym obok ratusza). Jedna z huśtawek - fot. 7 zwiesza się smętnie na pojedynczym łańcuchu, co nie zachęca naszych milusińskich do zabaw i swawoli na świeżym, zimowym powietrzu.

No, ale ponieważ od pewnego czasu śnieg jest lepki, skłaniający do toczenia śnieżnych kul, można z nich ulepić bałwanka. Ot, choćby takiego, jak na fot. 8. Na zdjęciu widzimy całą rodzinkę, która z zapałem tworzy śniegowego ludzika. Tu ciekawostka - na oczy bałwanka najlepiej nadają się kapsle od wyskokowych napojów, zwanych w pewnych kręgach "półlitrem".

Bałwanek budowany jest w ogródku jordanowskim, tuż obok smętnie zwisającej huśtawki i daje zapewne więcej radości, niźli korzystanie ze zgromadzonych tu sprzętów mających służyć niby to do zabaw. Oj, na wiosnę będzie co remontować!

Co zaś się tyczy poprzedniej dygresji do pewnych napoi, to ma ona związek z inną śnieżną postacią, jaką napotkałem na tafli jeziora Domowego Małego.

Ów szczególny bałwan - fot. 9 wyposażony został w dość oryginalne atrybuty: w plastikowy kubeczek i flaszeczkę 1/2 l wódki z niebieską karteczką. Rozbawione lica wskazują, iż jest on "pod dobrą datą". Miałbyż to być pomnik pijaka, ukazujący rzeczywiste jego oblicze - uczynione na obraz i podobieństwo śnieżnego bałwana?

2003.02.26